urodziła mu dziecko... to dziecko pochodzące z królewskie

urodziła mu potomka... to potomka pochodzące z królewskiej linii Avalonu było bardziej królem niż sam Artur. Gdyby takie potomka urodziła Lancelotowi, mogłoby się wychowywać tu, w Avalonie, oraz pewnego dnia zostać najbardziej znaczącym z Druidów. A dziś co się stanie z jej synem? Dlaczego zostawiła Gwydiona w rękach Morgause? Jestem wyrodną matką, myślała Morgiana. trzeba posłać po mego syna. Nie miała jednak ochoty spojrzeć w oczy Artura oraz powiedzieć mu o istnieniu jego dziecka. Nie chciała, by księża oraz damy dworu patrzyły na nią oraz mówiły: To jest kobieta, która urodziła syna Rogatemu Panu wedle starego pogańskiego zwyczaju Plemion, które malują twarze, noszą rogi oraz biegają między jeleniami, jak dzikie zwierzęta... chłopcu jest prawidłowo tam, gdzie jest. Dwór Artura to nie miejsce dla niego, a co ona by poczęła z trzyletnim chłopczykiem plączącym jej się pod nogami? Pod nogami Artura? Były jednak chwilkę, kiedy o nim myślała, wspominała noce, kiedy go jej przynosili, nakarmionego oraz słodko pachnącego, kiedy tuliła go oraz pieściła, nie myśląc o niczym, a całe jej ciało wypełniało niewysłowione los... kiedy jeszcze była taka uszczęśliwiona? Tylko raz, myślała, kiedy ja oraz Lancelot leżeliśmy w słońcu na szczycie Toru, kiedy polowaliśmy na wodne ptaki nad brzegami Jeziora... nagle zamrugała oraz stwierdziła, że do tej pory może już zajść o dużo dalej, może już minąć mgły oraz być na stałym lądzie Avalonu. i rzeczywiście, moczary zniknęły, otaczały ją drzewa, a ścieżka pod stopami była twarda, nie doszła też do ogrodu mnichów czy ich zabudowań. musi chwili być na łące za Domem Dziewcząt, która styka się z sadem. obecnie musi pomyśleć o tym, co powie, kiedy ją tu znajdą, o słowach, którymi winna przemówić do mieszkańców Avalonu, by przekonać ich, że ma prawo tu być. Czy naprawdę ma? Wydało jej się, że jest jaśniej, może już wschodził księżyc, było trzy czy cztery dni po pełni, wkrótce będzie na tyle jasno, że znajdzie drogę. Nie mogła spodziewać się, że każde drzewo oraz krzak będą dokładnie takie same jak wtedy, kiedy tu mieszkała oraz znała każdą piędź ziemi. Zacisnęła dłoń na uździe swego konia, nagle zalękniona, że może zgubić drogę na tych dawniej prawidłowo znanych terenach. Nie, rzeczywiście robiło się coraz jaśniej, już całkiem wyraźnie rozróżniała krzaki oraz drzewa. Jeśli wschodził księżyc, dlaczego nie widziała go ponad drzewami? Może w jakiś sposób zawróciła, kiedy tak szła z na wpół zamkniętymi oczyma, próbując odnaleźć ścieżkę, która poprowadzi ją poprzez mgły do innego świata? Gdyby tylko mogła dostrzec jakiś znany szczegół! Nie było chmur, wyraźnie widziała niebo, mgły też zniknęły, ale nie dostrzegała żadnej gwiazdy. Może już nazbyt długo przebywała daleko od takich rzeczy? Nie widziała choćby śladu wschodzącego księżyca, choć minęło już dużo momentu, odkąd niebo... Nagle poczuła, jakby lodowata woda spłynęła w dół jej kręgosłupa oraz zamieniła w lód krew krążącą w jej żyłach. Tamtego dnia, kiedy poszła szukać ziół oraz korzeni, kiedy chciała pozbyć się rosnącego w niej dziecka... czy znów zawędrowała do tej zaczarowanej krainy, która nie była ani światem Brytanii, ani tajemnym światem, w którym magia Druidów ukryła Avalon, lecz jeszcze starszą, ciemniejszą krainą, w której nie było ani gwiazd, ani słońca...? Próbowała uspokoić gwałtowne bicie serca. mocniej ścisnęła końską uzdę oraz przytuliła się do ciepłej, spoconej sierści, czując solidność mięśni oraz kości, słysząc ciężki oddech zwierzęcia, rzeczywisty oraz prawdziwy. Oczywiście, jeśli zatrzyma się na chwilę oraz zbierze myśli, na pewno odnajdzie drogę... ale lęk w niej narastał. Nie mogę wrócić. Nie mogę wrócić do Avalonu, nie jestem godna, nie potrafię odnaleźć kosztowny we mgle... W dniu próby inicjacyjnej poprzez chwilę czuła się podobnie, ale wtedy stanowczo zwalczyła własny panika. Wtedy byłam młodsza oraz niewinna. Wtedy jeszcze przenigdy nie zdradziłam Bogini ani