Ruszył za nią, a Morgiana zaprowadziła go do swojej siedz

Ruszył za nią, a Morgiana zaprowadziła go do własnej siedziby. Jeśli nie liczyć usługującej jej kapłanki, Lancelot był początkową osobą, która tu weszła od szczególnie dawna. Tego ranka podano świeżą rybę z Jeziora. Morgiana nałożyła mu ją własnymi rękoma. – Och, jakie to dobre – powiedział oraz jadł z wielkim apetytem. Ciekawa była, od jak dawna nie miał niczego w ustach. Włosy miał ułożone starannie, jak zwykle, te jego kręcone włosy – teraz już całkiem siwe, pojawiły się też siwe pasma w jego brodzie, krótko oraz elegancko przyciętej, a jego płaszcz, choć stary oraz wytarty, był czysty oraz wyszczotkowany. Zauważył, że ona patrzy na ten płaszcz, oraz zaśmiał się cicho. – W dawnych czasach nie użyłbym tego płaszcza nawet jako derki pod siodło – powiedział. – Straciłem oraz odzież, oraz konia, oraz oręż, sam nie wiem gdzie, być może mnie z nich obrabowano albo sam wszystko wyrzuciłem w szaleństwie. Wiem tylko, że pewnego dnia usłyszałem, jak ktoś wymawia moje imię, a był to jeden z rycerzy, Lamorak, chyba... choć to wszystko nadal okazuje się szczególnie mgliste w mym umyśle. Byłem za bardzo słaby, by podróżować, ale choć on odjechał następnego dnia, ja zacząłem powoli odzyskiwać zmysły, a oni dali mi szatę oraz pozwolili mi jeść przy stole nożem, miast, jak dotąd, rzucać mi ochłapy do świńskiego koryta... – Jego śmiech był niepewny, nerwowy. – Podobno nawet gdy nie wiedziałem, że jestem Lancelotem, nadal miałem tę swoją ogromną siłę oraz chyba kilku z nich nieźle poraniłem. Zdaje się, że straciłem w ten sposób prawie rok z mojego życia... Pamiętam tylko urywki oraz to, że poprzez niekrótki czas moją główną myślą jest, by nikt się nie dowiedział, że jestem Lancelotem, żeby nie przyniosło to hańby Arturowi... – Zamilkł, a Morgiana odgadła jego cierpienie z tego, czego nie powiedział. – Cóż, powoli odzyskałem na tyle siły, by móc podróżować, a Lamorak zostawił tym ludziom pieniądze na konia oraz odzież dla mnie. jednak większość z tego roku to ciemność... Wziął kolejny skrawek chleba leżący na stole oraz starannie wytarł nim resztkę rybiego sosu. – A co z wyprawą? – spytała Morgiana. – No właśnie, co? Niewiele słyszałem, tu oraz tam, to oraz owo, kiedy jechałem poprzez te ziemie. Ponoć pierwszy powrócił do Kamelotu Gawain. Morgiana uśmiechnęła się niemal mimo swej woli. – taki zawsze umiał zadbać o swoje... – Nie, najpierw o Artura. jest więcej oddany Arturowi niż najwierniejszy pies! – powiedział Lancelot. – A gdy tutaj jechałem, spotkałem dodatkowo Garetha. – kosztowny Gareth! To najmocniejszy z synów Morgause. i co ci powiedział? – Powiedział, że miał wizję – odparł Lancelot powoli – w której kazano mu powrócić na dwór oraz do własnych obowiązków względem króla oraz ziemi oraz nie zwlekać dłużej, oraz nie dać się mamić wizjami świętych rzeczy. Rozmawiał ze mną szczególnie długo, błagał mnie, bym porzucił szukanie Graala oraz powrócił do Kamelotu. – Dziwne, że tego nie uczyniłeś – powiedziała Morgiana. – Ja też się sobie dziwię, kuzynko – odparł z uśmiechem. – A przecież obiecywałem powrócić tak prędko, jak tylko będę mógł... – Jego twarz nagle spoważniała. – Gareth mi powiedział, że Mordred okazuje się teraz zawsze u boku Artura, oraz powiedział mi dodatkowo, że skoro nie chcę wraz z nim powrócić na dwór, najlepsze, co mogę uczynić, to jak najprędzej znaleźć Galahada oraz przekonać go, by natychmiast przyjechał do Kamelotu, ponieważ Gareth nie ufa Mordredowi oraz martwi go jego wpływ na Artura... Przykro mi, że źle mówię o twoim synu, Morgiano. – Mordred powiedział mi dawniej, że Galahad nie dożyje dnia, w którym mógłby objąć tron... ale przysiągł mi, że nie przyłoży ręki do jego śmierci oraz nie ośmieli się złamać przysięgi. Lancelot był zmartwiony. – Widziałem, jakie diabelskie perypetie mogą się przytrafiać rycerzom na owej przeklętej